Kwiatuszki
Sutasz, sam w sobie, jest na tyle oryginalnym i wyrazistym tworem, że daleka jestem od używania dodatków w postaci kaboszonów z obrazkami, listków czy kwiatków. Obawiam się przesady i otarcia się o kicz. Ale nawet ja mam chwile słabości :) Zrobiłam wyjątek dla hematytowych różyczek, które wcześniej pojawiły się też w pastelowych broszkach. Żeby jednak uniknąć przesady zastosowałam je do maleńkich kolczyków. Coś ostatnio wpadłam w małe formy. Pokuszę się o stwierdzenie, że robi je się ciężej niż te rozbudowane, bo potrzeba do tego większej precyzji. Chyba po prostu dojrzałam już do tego :) Jedyne szaleństwo na jakie sobie pozwoliłam to zabawa kolorem, bo monotonnie też być nie może :)
Śliczniutkie maleństwa, nie sądzę, że poszalałaś z kolorami są świetnie dobrane i stonowane
OdpowiedzUsuńPiękne maleństwa, ta pierwsza para ma piękne kolory, lubię taką miętę ;)
OdpowiedzUsuńCudne maluszki :) Kolorki też :)
OdpowiedzUsuńBardzo uniwersalne, taką biżu lubię nosić najbardziej
OdpowiedzUsuńpiękne maleństwa:)
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, że najtrudniej jest wykonać precyzyjnie małe elementy, zwłaszcza te górne elementy przy kolczykach dwuczłonowych:) Naprawdę, za każdy,m razem mam stresa. Różyczki są super, sama ich używam i uważam, że można w fajny sposób wykorzystać ich atuty (czytaj - kolor). Kolczyki są bardzo ładne:)
OdpowiedzUsuńPięknie wykonane i śliczne kolorki.
OdpowiedzUsuń