Diabelskie kolczyki
Sądząc po nazwie możnaby spodziewać się kolczyków w intensywnych czerwieniach, z ostrymi elementami, mocnych i klimatycznych. Tymczasem moje kolczyki wyglądają bardzo pastelowo i niewinnie. Ale krwi mi napsuły chyba jak żadne inne przedtem. Pierwszy raz zabrałam się za montowanie kryształków, których nie przykleja się do podkładu, bezpośrednio do sutaszu. Mogłam oprawić je w koraliki, a potem oprawić w sutasz, ale chciałam spróbować inaczej. Pierwszy i ostatni raz (akurat) ;) Gdzieś kiedyś czytałam w jakimś tutku, że to bardzo prosta sprawa :) Wystarczy zszyć sznureczki i wkleić między nie kryształek. No i niby proste, ale trochę gorzej było mi to wykonać. Przetestowałam wiele sposobów. Moje kleje- Gutermann i Hasulith są ciągnące więc bałam się z nich skorzystać, więc na pierwszy ogień poszedł superszybkoschnący superklej, który totalnie się nie sprawdził. Kryształek nie trzymał się jak trzeba a poklejone sznurki zesztywniały i nadawały się tylko do wyrzucenia. Ostatecznie wróciłem do Gutermanna i przy którejś z kolei próbie udało mi się nie ufaflunić wszystkich sznurków dookoła. Żeby jednak kryształek trzymał się mocno i stabilnie trzeba było trochę więcej kleju niż na same krawędzie i trochę musiałam go dać na lewej stronie kryształka. Od przodu jest to niewidoczne, z tyłu na szczęście również nie rzuca się mocno w oczy.
Kolczyki wyszły naprawdę wdzięczne. Do kryształów dołączyły błękitne perełki Swarovskiego, koraliki Toho i transparentne daggery. Żeby było jeszcze trudniej cholery nijak nie dały się sfotografować. Na białym tle nikły zupełnie, więc wybaczcie, zdjęcia są jakie są. Może choć troszkę dostrzeżecie na nich urodę kolczyków
Zdjęć jest niewiele bo szlag mnie trafił :)
W sumie nie powinnam się tak chwalić swoimi niepowodzeniami, bo przecież nie ma czym. Ale dlaczego nie powiedzieć wprost, że jak coś jest dla mnie trudne to mi nie wychodzi. Zawsze walczę do końca i to mój powód do dumy :) Pozdrawiam!
Jak ja znam te sytuacje, które psują krew totalnie! Dobrze, że się nie poddałaś! Kolczyki są super. Mam dziś robione w ten sposób na sobie i są super! Leciutkie i bardzo wygodne w noszeniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) to prawda, ich lekkość jest w stanie zrekompensować trudności szycia :)
UsuńPodziwiam Cię. Ja spróbowałam raz i więcej nie mam zamiaru bo jeszcze jak jest tylko kilka sznurówki to jest ładnie ale jak d0szywałam do tego koraliki i kolejne Sznurki to wszystko się rozsypywało i na tym się skończyło. Teraz wolę po swojemu.
OdpowiedzUsuńKolczyki wyszły pięknie.
Ja też raczej będę korzystać z tego rozwiązania sporadycznie, jednak większość kryształków nadaje się do podklejenia. Ale mimo wszystko cieszę się, że spróbowałam, przy następnych na pewno będzie lepiej ;)
UsuńTe kolczyki są naprawdę śliczne :) he he :) mnie tez czasami szlag trafia jak coś próbuję zamocować i nijak się nie trzyma :) co prawda sutaszem sie nie zajmuję, ale wiem co czułaś :)
OdpowiedzUsuńJa czym bardziej się złoszczę, tym bardziej jestem zmotywowana :) a efekt końcowy jest najlepszą nagrodą :)
UsuńŚliczne :) Uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńWyglądają prześlicznie, bardzo wakacyjnie. :D Podobają mi się te pastelowe kolory diablika. :)
OdpowiedzUsuńPastele są naprawdę piękne :) cieszę się, że się podobają :)
UsuńDla mnie nie są diabelskie, są śliczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko :)
UsuńKrwi Ci napsuły, ale ładnie wyszły 😘 Fajnie, że się nie poddałaś i dokończyłaś projekt 😘
OdpowiedzUsuńJa się nigdy nie poddaję :) i wygląda na to, że warto się czasem pomęczyć :)
Usuń