Sukulenty i inne ślubne gadżety

Z wielkim strachem, zestresowana do granic możliwości, powróciłam do tematyki ślubnej. Przyznam szczerze, że ciężko mi się w tym obszarze odnaleźć, może ze względu na brak kolorów w których tak dobrze się czuję. Zostałam poproszona o wykonanie spinki do włosów. I jak to mówią punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :) Obie mówiłyśmy o tym samym, a w efekcie każda z nas miała na myśli coś innego. I wyszła draka :) Dostałam zdjęcie w ramach inspiracji. Kilka uwag, wśród nich nieszczęsna wzmianka o sukulentach i... odleciałam :) W mojej wyobraźni ta nieszczęsna roślinka namieszała tak bardzo, że nie myślałam o niczym innym, jak o tym żeby ubrać potwora w sutasz. I powstała spinka. Oto kilka fotek z pracowni na kanapie :)






 Spineczka :)






















Spinka całkiem ładna i moim zdaniem pomysłowa. Tylko, że zbyt daleka od inspiracji. Zabawa zaczęła się od nowa. Podjęłam wyzwanie i postanowiłam spróbować jeszcze raz. Był pot, połamane igły, ale się nie poddałam. Po raz pierwszy pracowałam głównie z koralikami, wcześniej haft koralikowy był mi zupełnie obcy, a koraliki służyły raczej do wykańczania sutaszowych sznurków. Ja z efektu jestem zadowolona. Podoba mi się to, co stworzyłam, chociaż przyznam, że "na żywo" spinka wygląda dużo lepiej niż na zdjęciach. Biały kolor fatalnie się fotografuje na poziomie moich marnych umiejętności. Ale jest co jest i z dumą to prezentuję :)



































Potencjalna właścicielka jeszcze spinki nie widziała. Jestem bardzo ciekawa czy spełni jej oczekiwania, jednocześnie naprawdę przepełnia mnie duma z pracy jaką wykonałam :) Czekam też na dobre rady od Was, bo może jeszcze kiedyś wrócę do koralików :)

Komentarze

  1. Obie są super. Bardzo podoba mi się haftowana, wyszła bardzo lekko i zwiewnie. Jestem pewna, że właścicielce się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Miło mi bardzo, zwłaszcza, że jesteś autorytetem w tej dziedzinie :)

      Usuń
  2. Śliczna i jedna, i druga, ale mnie się najbardziej podoba ta pierwsza i zupełnie nie czaję, czemu się nie spodobała ;) Wracaj do koralików koniecznie, bo to wdzięczny temat, a na pewno masz potencjał :)

    PS
    Wiem, że do mnie zaglądasz, więc pozwalam sobie poinformować, że na blogu zmiany, a najważniejsza z nich to zmiana adresu :) Od teraz szukaj mnie tutaj: pannakajkadzierga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się obie podobają ;) ja też zawsze mam wielki problem ze ślubnymi klimatami. Stresuje się czy sprostam oczekiwaniom i dlatego nie przepadam za ślubnymi zamówieniami, bo kosztują mnie sporo nerw ;) mam nadzieję, że przyszłej Pannie młodej się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam sobie, że to ostatni raz. W ogóle pomału dociera do mnie jak trudna jest tzw. praca z klientem. Łatwiej jest oferować gotowe produkty (albo sie podoba, albo nie) niż pracować nad czyjąś wizja, zwłaszcza kiedy nie do końca czuję się dany klimat. Ciężko jest się zmusić do działanie wbrew sobie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty